Bądź że książę żałował piérwszego popędu któremu uległ oddając sprawiedliwość kapitanowi Just, bądź téż że odpowiedź żony tajemnie go dręczyła, dosyć że odpowiedział z szyderczym i przymuszonym uśmiéchem:
— Zapewne tylko do skończenia żałoby dozwalać będziesz na tak uprzywilejowany wstęp do siebie?
— A to dlaczego? — poważnie spytała Regina.
— Dlatego, że chociaż nie jest takim elegantem jak twoi eleganci, jest, jednak niemniej miłym... śmiejąc się powiedział książę, — a jeżeli równie dowcipny jak uczony, równie przyjemny jak pięknie ułożony, równie przystojny jak mężny, to może być także i bardzo niebezpieczny.
— Co za szaleństwo!... odparła księżna.
— O! nie wiész jeszcze czém jest kapitan Just... pod względem sztuki uwodzenia — mówił książę ciągle przymuszając się do śmiechu. — Miewał on bardzo śmiészne awanturki, a między innemi wzbudził szaloną namiętność... Jest to istny romans: pewna biédaczka wszystko porzuciła, i mimo wiedzy kapitana udała się za nim do Algieryi, gdzie poległa w jedném spotkaniu z Arabami.
— Masz słuszność, — z uśmiechem odparła księżna, — to urojone i przesadzone, jak zwykle romans.
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1461
Ta strona została przepisana.