Znajdujący się tam lokaje z uszanowaniem powstawali; dwaj pobiegli otworzyć drzwi od ganku.
Przez szyby karéty i przy mocnym blasku jéj latarni, widziałem jak obie wsiadły i jak para pysznych siwoszów, w świetnym zaprzęgu, szybko je uniosła.
Przejęty straszną namiętnością, w zachwyceniu prawie poglądałem za oddalającym się powozem; ocucił mię gruby głos jednego lokaja, który hałaśliwie zamykając drzwi od przysionka, gburowato zawołał:
— Już zapakowane!...............
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Miotany niewypowiedzianą trwogą, szalonemi, żarliwemi i bolesnemi myślami, ze wstrętem pomyśliłem o herbacie, którą wyprawiała pokojówka księżny na cześć mojego przybycia, byłbym wolał udać się do mojéj stancyi i czekać na powrót pani; lecz pomny na przestrogi doktora Clément względem tajemniczych zamiarów hrabiego Duriveau, osądziłem że to zgromadzenie służących nastręczy mi może sposobność do jakiego odkrycia.
Jak każdy, którego umysł napojony możliwością groźnego i zarazem nieznanego niebezpieczeństwa, i ja nikomu nie ufałem, wszystko mi było podejrzliwe; i tak: zastanawiając się nad świéżą