— Panna Izabella od pani Wilson.
— Już dzisiaj rano miałem przyjemność widziéć panią — rzekłem kłaniając się.
— Pani Lambert od markizy d’Hervieux, — mówiła znowu Julia, wskazując mi młodą, bardzo przyjemną, pięknie uczesaną i gustownie ubraną kobiétę.
Przypomniałem sobie że przy obiedzie, książę oświadczył żonie iż wyjeżdża na polowanie z markizem d’Hervieux; — Pan d’Hervieux zaś, był to mąż owéj młodéj i milłéj kobiety, która była przedmiotem wyuzdanych żartów lokai na ganku Muzeum.
Panna Julia kończąc swą żeńską nomenklaturę rzekła mi z uśmiéchem:
— Panna Astarté od pani ministrowéj sprawiedliwości.
Ukłoniłem się pannie Astarté, któréj fizyonomia wydała mi się zuchwała i szydercza. Astarté miała około trzydziestu sześciu lat. Musiała być kiedyś bardzo ładna, włosy miała piękne, czarne, zęby prześliczne, kibić prawdziwie wytworną; najznakomitsza dama nie mogłaby się ubrać smaczniéj i z większą prostotą jak panna Astarté. Na swych gładko uczesanych włosach miała prześliczny tiulowy czepeczek, przystrojony pączkami wiśniowego kwiatu; z pod czarnéj aksamitnéj i nieco przykrótkiéj sukni, wyglądała zgrabna nóżka w czarnym
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1472
Ta strona została przepisana.