atłasowym trzewiku, przypominająca mi nóżkę księżny.
— Oczekiwaliśmy na pannę Gabryelę, gospodynię pana Duriveau, — rzekła mi panna Julia, — ale jéj pan jest to tak zajadły tyran, że nigdy z nim do ładu trafie nie można.
To słysząc, winszowałem sobie w duszy żem przybył na ten wieczór.
Męzki skład towarzystwa mniéj był liczny; bo ograniczał się jedynie na dwóch kolegach. Panna Julia przedstawiła mi ich w następny sposób:
— Pan Benard, powiernik pana Lebouffi sławnego deputowanego; pan Karol, zwany Leporello, pokojowiec pana barona de Saint-Maurice, lwa pierwszéj klassy, zwanego Don Juanem.
W powierzchowności, ubraniu i obliczu obu tych służących, istniała ta sama różnica, która i między ich panami istnieć musiała. Powierik pana Lebouffi znakomitego deputowanego, był to człowiek słuszny, czarno ubrany, poważny, dobrze ułożony, zadowolony z siebie, włosów rzadkich i siwych. — Oddał mi wzajemny ukłon z prawdziwie parlamentarną zarozumiałością.
Leporello (przydomek ten przekonał mię że przedpokój miał także swą literaturę), niepodobny z resztą do typu bojaźliwego sługi Don Juana, był to młody, przystojny chłopak, twarzy bystrookiéj, zuchwałéj, zgrabny, nieźle ułożony; dosyć elegancko
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1473
Ta strona została przepisana.