Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1496

Ta strona została przepisana.

ten stary sługa; lecz przekonano się że znikł tak iż nikt tego nie widział.
— Wymknął się zapewne, — mówiła znowu Julia, — skoro postrzegł że nasz wieczorek zakrawa coś na kankan; on tego nie cierpi... Ale tém lepiéj, byłby nam zawadzał, a potóm z niego nic wydobyć nie można co do rzeczy dotyczących jego pana.
Uderzyła mię w istocie wyrozumiałość tego sługi, który zapewne sam jeden tylko wtajemniczony był w nocne wycieczki księcia de Montbar. Nie wiem jakim cudem zdołał ukryć przed resztą służących nieobecności swojego pana, które, jak się późniéj dowiedziałam, znowu dosyć często miewały miejsce.
— Masz słuszność: moja Julio, — odezwała się pokojówka pani Wilson, — stary Ludwik byłby nam zawadzał. Otóż pytałam się co się u was dzieje od czasu jak księżna baluje i ucztuje z moją panią...
— Na honor nic, pani przyjmuje z rana sam kwiat elegantów, jak mówi Leporello; zawsze się cudnie ubiera; odbiéra bezimienne bukiety, jak na przykład dzisiaj, ale zawsze woli bukiety swojéj kwiaciarki. I oto wszystko. Zresztą jeżeli garderobiane, dla rozmaitych przyczyn... częstokroć znoją koniec rzeczy, to zwykle nie znają ich początku... który prędzéj wiedzą pokojowce. Oni to oznaj-