Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1508

Ta strona została przepisana.

stwo, jakie przeczułem że groziło Reginie. Wstałem nic nie wymyśliwszy: udałem się do barona de Noirlieu, gdzie nie byłem od czasu jak posłany z listem Roberta de Mareuil widziałem Melchiora mulata. Wrazić gdyby mię poznał, zawczasu przygotowałem się na stosowną odpowiedź, ale nie było potrzeby.
— Księżna de Montbar, u któréj od wczoraj objąłem służbę, przysyła mię tutaj mój panie, — rzekłem mu, — abym się dowiedział o zdrowiu barona de Noirlieu.
— Zdrowie pana barona zawsze jednakowe, — opryskliwie odrzekł mi mulat, — donieś pan o tém księżnie.
Melchior miał minę tak nadętą, tak orpryskliwą, iż poznałem że trudno będzie zawiązać z nim rozmowę; mimo to jednak rzekłem:
— Ta odpowiedź mocno zmartwi księżnę panią.
— Być może, — zawsze cierpko odparł mulat i odwrócił się wskazawszy mi drzwi, rozmawialiśmy bowiem w przysionku.
Już miałem odejść, wtém postrzegłem barona w głębi przedpokoju; miał na sobie szary flanelowy szlafrok i podpierał się laską. Wyglądał daleko więcéj skołatany i osłabiony aniżeli wtenczas gdym go widział u drzwi Muzeum. Rysy tego starca miały jednaki zawsze wyraz dzikiego smutku.