Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1510

Ta strona została przepisana.

— A mnie tego nie powiedziano!
I znowu do mnie zwracając mowę, spytał z zajęciem: — dawnoż to moja córka chora? Na co cierpi? Czy leży w łóżku? Odpowiadaj... ależ odpowiadaj!
Melchior uprzedził mię, mówiąc panu z szyderczym uśmiéchem:
— Niech pan baron będzie spokojny: księżna pani wczoraj była na balu; szczęściem więc jéj słabość jest zapewne bardzo lekka.
— Pani de Montbar była wczoraj na balu? — spytał mię starzec.
— Tak jest, panie baronie, — odpowiedziałem — ale wróciła bardzo znękana... bardzo strudzona.
— Strudzona?... bo wiele tańczyła... powiedział baron i cierpka ironia zajęła miejsce współczucia jakie się malowało na jego twarzy gdy mówił o swojéj córce. Mulat z tryumfującą miną podał rękę panu i obaj weszli w głąb domu.
Mimo złego skutku mojéj rozmowy z ojcem księżny, winszowałem sobie żem odkrył iż baron, jakkolwiek na nieszczęście przekonany iż Regina nie była jego córką, zawsze żywił dla niéj przywiązanie mimo niechęci jaką jéj okazywać usiłował; co większa dostrzegłem że Melchior nienawidzi Reginę i wpływu swojego na barona używa na drażnienie go przeciw córce.