Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/152

Ta strona została przepisana.

się wyrażała la Robin. Młoda dziewczyna pragnąc pierwéj uczynić zadosyć swym obowiązkom, prosiła swych wiejskich klientów, aby nieco na podwórzu zaczekali.
Kiedy Bruyére weszła na folwarczny dziedziniec, szarawe, ciemno lazurowe niebo, przyświecając już na swym zenicie kilku gwiazdkami, zachowało jeszcze na zachodzie jasną przezroczystość, ten ostatni odblask zasypiającego słońca, który nadaje tyle melancholicznego wdzięku pięknym wieczorom jesieni; na tém blado purpurowém tle rysowała się postać małej Bruyére; ta drobna, ale nader kształtna dziewczyna, miała na sobie bluzę z grubéj, białéj, wełnianéj materyi w szerokie ciemne pasy, kibić zaś ścisnęła giętkim pasem z cienkiego łyka, które jakby jedwabne włókna z dziwną zręcznością splatała. Dzięki jej pięknym kształtom i gęstości téj tkanki, odzież młodéj dziewczyny, sięgająca aż po szyję a spadająca do połowy łydki, układała się w pełne miłéj prostoty fałdy, a że nie zbyt długa, nigdy téż nie walała się w mule bagnistym; szerokie jéj rękawy tylko po łokieć spadające, dozwalały widzieć krągłe i nieco opalone ramię; dziecinną nóżkę ubierała Bruyére w małe drewniane trzewiczki, poczernione przy ogniu; czysta woda stru-