Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1525

Ta strona została przepisana.

— Bogu niech będzie chwała!... ona przychodzi do siebie... — zawołał Just; Pani, nie lękaj się, jestem tu...odwagi... pójdź pani!
— Ah! moja kochana księżno — zuchwale powiedział hrabia Duriveau, nie chciéj przypadkiem rozgłaszać, że cię schwytano w sidła... nikt ci nie uwierzy, przedsięwziąłem wszelkie środki ostrożności... Świat uwierzy mi i powie, żeś tu dobrowolnie przybyła... i nie piérwszy raz... i że kapitana przywiodła wściekła zazdrość. Nie zdoła on temu zaprzeczyć, bo go wkrótce zabiję... Dla mnie więc chluba, a dla ciebie kochana księżno, hańba! Tak przynajmniéj staną rzeczy nim się czego lepszego doczekamy.
— Racz pani oprzéć się na mnie... rzekł kapitan do Reginy, która już zapewne odzyskała przytomność...
Dosyć powolne kroki przekonały mię, że Regina wychodziła wsparta na ramieniu kapitana Just.
— Do widzenia, kochana księżno, — odezwał się jeszcze zuchwały głos hrabiego Duriveau..
Potém dodał tonem zajadłéj nienawiści:
— Za trzy godziny stawię się u pana z moimi sekundantami, mości Just Clément... Czekaj pan na mnie.
Kapitan nie odpowiadając na to ostatnie wyzwanie, uprowadził Reginę.