był nawet tyle wyrozumiałym że zataił przed nami nazwisko kobiéty, która spowodowała tę nieszczęsną kłótnię — dopiéro po pojedynku postanowił odkryć nam tę kobiétę.
— Ah! ha, tego się właśnie spodziewałem — odrzekł kapitan spojrzeniem porozumiewając się z przyjaciółmi.
Potém dodał:
— Wszak pan hrabia Duriveau czeka tu, u moich drzwi?
— Tak jest.
— Nie bylibyście panowie łaskawi prosić go aby się tutaj raczył pofatygować?
— Ależ panie... to spotkanie...
— Nie ja będę miał zaszczyt mówić z panem hrabią Duriveau, odparł kapitan.
— A któż taki?...
— Ten pan... — rzekł kapitan wskazując na prawnika.
— Czy ten pan jest także pańskim świadkiem?
— Ten pan jest moim przyjacielem...
— W takim razie, — powiedział mocno zdziwiony świadek hrabiego Duriveau, — nie widzę potrzeby...
— Panie, — zaczął znowu kapitan Just, — oświadczam, że cofam się i odmawiam wszelkiego zadosyć uczynienia hrabiemu Duriveau, jeżeli nie przystanie na rozmowę z tym panem, któréj żądam koniecznie.
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1534
Ta strona została przepisana.