Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1542

Ta strona została przepisana.

miał rękojmią pańskiego milczenia: 1° w obawie aby panu nie wytoczono kryminalnego procesu; 2° w obawie abyś się pan nie spodlił publicznie co miałoby miejsce, gdybyś pan przysiągłszy na honor, w obce ludzi honorowych, że przyczyną tego pojedynku nie jest żadne miłosne współubieganie... pokusił się potwarzać wiadomą panu osobę.
— Nie... nigdy nie odwołam tego com powiedział.
— A więc, — wstając rzekł adwokat, — pańscy świadkowie zaraz się o wszystkiém dowiedzą...
— Mniejsza z tém! znajdę drugich... w przystępstwie szaleństwa zawołał pan Duriveau, — wymierzę policzek kapitanowi Just, i zmuszę go aby mi sam dopomógł w znalezieniu świadków...
— Daj pan temu pokój, — szyderczo rzekł adwokat, — przekonałeś się pan dzisiaj rano że kapitan Just ma silne, pięści... Otóż gdybyś pan nieszczęściem ośmielił się podnieść rękę na niego, to on^wzajem miałby zaszczyt po raz drugi utraktować swojemi razami i wytoczyć panu kryminalny proces.
— Zgoda zatem na wszystko... zawołał do ostateczności przywiedziony hrabia. — Ale niech się bynajmniéj biję.
— Natychmiast będziesz pan miał zadosyć uczynnie. Pan kapitan Just zważywszy trudność doboru stosownego zakątka, w którymbyście panowie