Książę, po powrocie z łowów, chociaż rozumie się, nie wiedział o przyczynie pojedynku, osobiście dowiadywał się o stan zdrowia kapitana Just, i regularnie, co cztéry lub pięć dni, zapisy wał się u syna doktora.
O! jakże tkliwie przyjęła Regina wszelkie delikatne uprzedzenia moje! Jak dobrze zrozumiała, że obok serdecznego mojego poświęcenia oszczędzam jéj najmniejszego kłopotu, niczém nie narażam jéj wstydliwości i dumy, ilekroć chodzi o kapitana Just; jakże mię za to szlachetnie wynagrodziła!
Dzisiaj rano przyniosłem jéj księgę wydatków na kwiaty; rachunek dochodził do 125 franków. Pani dała mi cztéry podwójne luidory mówiąc:
— Przewyżkę zatrzymaj dla siebie... Marcinie...
— Pieniądze... otóż wszystko!
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Wczorajsza boleść moja była nierozsądna, a raczéj niesłuszna...
Czémże jestem w oczach Reginy? wiernym, gorliwym sługą... zgoda; ale obok tego, jestem dla niéj człowiekiem płatnym, człowiekiem którego za pieniądze najmują!