Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1556

Ta strona została przepisana.

Jéj kąpiel!...
— Już wszystko gotowe... księżna pani może wstawać... odezwała się wkrótce Julia.
I usłyszałem lekki szelest jedwabnéj kołdry.
Regina wstawała!...
Szła do kąpieli!...
Po chwili rzekła do swojéj pokojówki:
— Ogrzejno nieco tę kąpiel... uważam że zimna... i pamiętaj przyodziać mię czém ciepłem.
— Dobrze pani.
Stałem nieruchomy, niewypowiedzianie zmieszany... słuchając... jeżeli tak rzec można, tego co widzieć nie mogłem, a raczéj śledząc oczyma myśli wszelkie poruszenia mojej pięknéj pani...
Arterye w skroniach tak mi gwałtownie biły, że wśród głębokiéj ciszy panującéj w tym pokoju, odróżnić mogłem głuche ich tętna.
Traciłem głowę... chciałem uciekać... nie mogłem, kolana moje drgały, oparłem się o sprzęt, który ocierałem, bolesna ślepota wzrok mi ćmiła.
Przez kilka chwil nic nie widziałem, nic nie czułem.
Dopiéro głos księżny przywołał mię do przytomności; mówiła do Julii:
— Dosyć już téj kąpieli, podaj mi okrycie.
Prawie natychmiast, Julia odpowiedziała:
— Oto jest, mościa księżno.
— Dawaj...
I wnet, zawołała nieukontentowana: