Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1568

Ta strona została przepisana.

— Przyjmuję także pana Just Clément... gdyby... przypadkiem miał tu przybyć.
Wówczas wszystko zrozumiałem.
Myśli moje zgadzały się z myślami Reginy, była pewna że Just przybędzie, i aby mogła z nim sam na sam pozostać, kazała zamknąć drzwi dla wszystkich, wyjąwszy trzech osób, które ją wczoraj odwiedzały, a zatem dzisiaj pewno nie przybędą.
Około godziny drugiéj skromny fiakr zatrzymał się przy bramie pałacu.
Przybliżyłem się do okna i ujrzałem kapitana just przebywającego dziedziniec.
— Dzień dobry kochany Marcinie — wchodząc rzekł mi serdecznie... czy księżna przyjmuje?
— Przyjmuje panie...
I poprowadziłem go do bawialnego salonu. Rozsunąłem firanki od pokoju Reginy i oznajmiłem mojéj pani:
— Pana kapitana Just.
Regina siedziała zamyślona... lecz wnet lekko zarumieniona obróciła się do Justa i żywo podając mu rękę, rzekła przenikającym głosem:
— Jakżem szczęśliwa że cię oglądam panie Just.
Zasunąłem firanki... i odszedłem ze skołataném sercem, zwolna przechodząc salon z którego mogłem wszystko słyszeć... lecz nie chciałem... bo byłbym zbyt wiele cierpiał...........

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .