Ta strona została przepisana.
po chwili ulegając niegodnéj ciekawości, którą sam przed sobą ukryć chciałem, przypisując ją współczuciu jakie we mnie Regina obudzała, wziąłem porcelanową lampę, ostrożnie otworzyłem drzwi do piérwszego salonu, aby nie zwrócić na siebie uwagi, i cichutko stąpając po kobiercu, usunąłem zasłonę nad drzwiami gabinetu, nim jeszcze Regina domyśliła się że nadchodzę.
Przy nagłém świetle lampy, ujrzałem zalaną łzami Reginę spoczywającą w fotelu... prędko obróciła się ku kominkowi, zapewne dla ukrycia przedemną łez swoich, i rzekła mi rozdrażniona:
— Co za nieznośne światło... Czym dzwoniła?...
— Zwykle o téj porze przynoszę lampę księżnie pani, sądziłem więc...
— Dosyć tego... Zabierz ją... a przyniesiesz jak zawołam.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Koniec tomu siódmego.