......Otóż wróciliśmy z krótkiéj podróży, jaką Regina zwyczajnie w rocznicę śmierci matki do jéj grobu odbywa.
Julia i ja towarzyszyliśmy księżnie. Powóz przejeżdżał obok kamiennego krzyża, przy którym niegdyś znalazłem zakrwawiony szalik Baskiny.
Jakich doznawałem wrażeń przybywając do wsi, w któréj upłynęła piérwsza młodość moja przy Klaudyuszu Gérard!... ileż obudził we mnie wspomnień widok skromnego cmentarza, na którym po raz piérwszy ujrzałem małą wtedy Reginę!
Co za przeznaczenie! Wracam tu... z nią... po tylu latach!
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Pasorzytne zioła pokryły grobowy kamień; wiatr obalił daszek który niegdyś zbudowałem dla ochronienia Reginy od niepogody, gdy się tam modlić przybywała... Takie zaniedbanie boleśnie ją dotknęło; była zdziwiona i rozgniewana, widząc że od