Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1584

Ta strona została przepisana.

„W jednym z tutejszych dzienników czytamy następującą wiadomość, którą spieszymy się powtórzyć:
„Nie zapomniano jeszcze bohaterskiego czynu, który w 1831 roku z taką sławą pokrył naszę armią w Afryce: porucznik lgo pułku inżenieryi, odcięty z dwudziestu pięciu żołnierzami w marabucie, z nadludzkiém męztwem przez dwa dni i jednę noc wytrzymywał natarcie dwóch czy trzech set kabylów: dwa razy przypuszczano szturm, dwa razy odparł go waleczny kapitan na czele małego oddziału, podżeganego jego śmiałością i przykładem; chociaż cięty pałaszem w czoło, choć mu kula utkwiła w ramieniu, nieustraszony ten oficer ostatni ustąpił z murów, na które najpierwszy był wskoczył. W ciągu tej potyczki, sześciu żołnierzy ubito, trzech zaś ciężko raniono. Nazajutrz wieczorem zabrakło żywności oblężonym; Arabowie porozpalali ognie i jak poprzedniego dnia rozłożyli się obozem w koło marubata, sądząc że tę garstkę żołnierzy głodem do poddania się zmuszą. Porucznik, postanowił wykonać wycieczkę i przerżnąć się przez Arabów; zgromadził swych żołnierzy, kazał im przysiądz że nie opuszczą trzech ranionych, którychby nielitościwie rozsiekano; nakoniec do tego stopnia zelektryzował swój mały oddział, że wycieczka o północy dokonaną zastała. Walka była zajadła; lecz dzięki ciemnościom i rzadkiéj odwadze