Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1597

Ta strona została przepisana.

wzbudziło we mnie nową męczarnią, którą z obojętną twarzą wytrzymać musiałem.
— W istocie bardzoś grzeczny Marcinie, że mi pomagasz, — powiedziała mi Julia, — znacznie przez to zyskam a czasie, a dzisiaj przyjdzie praczka; chciałam bardzo rano spisać bieliznę, ale pani tak wcześnie na mnie zadzwoniła... wystaw sobie o piątéj;... jeszcze spałam.
— Rzeczywiście, to bardzo rano.
— No, zmieńmy naprzód powłoczki i prześcieradła, pani lubi miéć codzień białe i świéże łóżko, — rzekła Julia podając mi jednę poduszkę abym z niej zdjął batystową, koronkami oszywaną powłoczkę, kiedy tymczasem sama zdejmowała drugą.
— Doprawdy? — odpowiedziałem drżącą ręką dotykając tkanki na któréj spoczywała głowa mojéj pięknéj pani.
— Ależ tak, dla Boga! — rzekła znowu Julia, — pani chce abym jéj słała codzień świeże prześcieradło; wprawdzie nie ma w tém nic dziwnego, bo przecież i koszule codzień zmieniamy, wszak tak Marcinie?
— Zapewne.
— A potém, tym sposobem pani jest pewna żem éj łóżka nie usłała po angielsku.
— Jakto?... po angielsku?
— Nie wiesz tego? mówi się, łóżko posłane po angielsku kiedy nie zdjęto prześcieradła z materaca.