jak pan utrzymywałeś, że na kilkanaście mil wkoło nie masz milszego dziewczęcia jak ta Bruyère, mimo jej nizkiego wzrostu?
— Nadużywałem waszéj łatwowierności, ojcze Latrace.
— Hm, mówią jednak w okolicy, że widywano jak pan wachmistrz w tych wielkich bótach, ciągnąc konia za sobą, biegałeś po łące aby dopomódz małéj Bruyère w spędzaniu jéj indyków?
— Ja?
— Tak, mości Beaucadet, dodają nawet, że raz, kiedyś pan chciał mimo woli małéj Bruyère, poswywolić z nią trochę, dwa największe indyki, o których mówią, że je zaczarowała, a które są tak złe że bronią jéj jak psy, skoczyły panu do oczu; a nawet nos panu straszliwie pokaleczyły, mimo żeś pan dzielnie pałaszem odpierał razy ich dziobów; a tymczasem mała Bruyère, śmiejąc się na całe gardło, uciekła.
Pan Beaucadet zmarszczył brwi, podniósł wyżéj swój zadarty nos, i przybierając niby żartobliwy uśmiéch, odrzekł zwykłym sobie poważnym głosem:
— A to coraz pocieszniéj! Ja, ja miałem walczyć z indykami, miałem być od nich pokonany i podziobany, bom chciał poswawolić z jéjmościan-
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/16
Ta strona została skorygowana.