Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1607

Ta strona została przepisana.
2.
Dziennik Marcina.
(Ciąg dalszy).

Wieczór był przepyszny; poszedłem do Tuilleries pod wielkie kasztany otaczające podłużny parter zasadzony różami i rezedą.
Samotność, gęsty cień tych pysznych drzew, woń kwiatów, świéżość powietrza, widok kilku miłosnych par zwolna przechadzających się w téj pustéj i ponuréj części ogrodu, słowem wszystko co mię otaczało, zwiększyło jeszcze wrażenie którego się pozbyć usiłowałem...
Opuściłem Tuilleries i dążyłem przez bulwark wybrzeżem Sekwanny wzdłuż Cours la Reine.
Fatalność ciągle mię ścigała.
Noc była... jasna, miła, gwiaździsta... co krok napotykałem same miłosne sceny...
Na brzegu rzeki śmieli się rzemieślniki i gryzetki, jedni przechadzali się trzymając pod ręce, drudzy rozmawiali siedząc na trawniku.
Przybyłem do ciemnych alei Cours la-Reine.
Tam prawie nakażdéj ławce siedziała para, którą zaledwie poznać mogłem po białości kobiecéj sukni... a tajemniczy szmer pocałunków, westchnień, cicho wymawianych słów, wszędzie mię ścigał...