władzę w ręku i nogach; był on najemnikiem, i włóczył się jak mógł....Ale najczęściéj nie mieliśmy chlewa, i gdyby nie kilka miar porosłych kartofli, które nam sąsiad darował, tobyśmy byli pomarli z głodu,... a potém ostatni wielki piorun (trąba powietrzna) w lutym, prawie zupełnie zerwała mierzwę z naszego dachu, tak, że już prawie nic na nim nie pozowało. Mój biedny mąż poszedł tu na tę stronę doliny do lasu, aby narąbać gałęzi na pokrycie dachu, i nazbierać wyschłych łodyg[1] do palenia w piecu; ale leśnicy pana hrabiego, nie pozwolili mu nic zbierać.... Mój Boże, wtedyto lało u nas jakby na dworzu, a w nocy tak było zimno,.... jak na mrozie. Od téj pory, mój biédny malec zbladł, kaszle, trzęsie się,... i nakoniec zachorował zupełnie, jak sama widzisz, z płaczem mówiła kobiéta. Ah! moja poczciwa dzieweczko,... teraz już tylko w tobie mam nadzieję.... wiém, że jak chcesz, to możesz...Cóż ci to szkodzi,... że powiesz kilka słów. Bądźże łaskawą, uwolnij go od téj choroby, tak, jak uwolniłaś jagnięta.
Nieraz w ciągu tego smutnego opowiadania, Bruyére chciała przerwać biédnéj kobiecinie; ale zbrakło jéj odwagi; wreszcie bacznie przypatrzy-
- ↑ Zamarła część jodłowych liści, które corocznie opadały i tworzą gatunek, bardzo drobnego chrustu, który w razie potrzeby służyć może do palenia.