Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1644

Ta strona została przepisana.

Dostrzegłem na jego twarzy wyraz odrazy i stłumionego gniewu, ilekroć tu i owdzie popychany wirem nikczemnéj zgrai, grubiańsko odparty lub szynkownym językiem napomniany został.
W kwadrans po naszém przybyciu, pan de Montbar pragnąc zapowne przezwyciężyć tak niewczesną delikatność, i obłędem stłumić w sobie wszelkie uczucia, korzystał ze sposobności jaką mu nastręczyła szalenie uwijająca się po sali galopada, bez ceremonii ujął pod boki szkaradną opuszczoną pasterkę, która z chęcią zezwoliła na to porwanie, i wraz z tancerką swoją wpadł w środek przerażającego koła, równie jak i inni tancerze wydając przeraźliwe krzyki.
Za jednym poskokiem stanąłem na schodach wiodących na boczne galerye.
Ztamtąd prawie ciągle mogłem ścigać księcia spojrzeniem, a mimo szatańskiego szału, nie dostrzegłem w nim ani radości, ani upojenia, a owszem samą tylko ponurą wściekłość. Zapamiętała szybkość tańca nie zarumieniła mu twarzy, przeciwnie coraz bardziéj bladł... uśmiéch jego był coraz bardziéj przymuszony.
Książę tak hojnie od przyrodzenia i losu wyposażony... małżonek najcudniejszéj w świecie kobiéty... człowiek noszący najpiękniejsze, we Frnncyi