gwałtownie pomówiła i skinieniem wskazała mu księcia. Ten zaś nie troszcząc się bynajmniéj o to co zaszło, powoli wstąpił na schody, na których ja stałem, i usiadł w ciemnym kącie galery i, przed próżnym stołem, w drugim rzędzie umieszczonym, zkąd balu już widziéć nie można było.
Pasterka i Turek ciągle po cichu rozmawiali, i zwerbowawszy wkrótce kilka osób niemniéj odrażającéj powierzchowności, znikli w tłumie, spojrzawszy na księcia gniewnie i groźnie.
Wtedy usłyszałem że siedzący o kilka kroków za mną pan de Montbar, rzekł do posługacza:
— Podaj mi flaszkę wódki.
Potém książę wsparł się na stole, opuścił czoło na obie dłonie, i siedział ponury, zamyślony.
Dla mnie nadeszła chwila działania, nie chciałem dopuścić aby się książę upił, a uważałem że lepiéj nad sobą teraz panuje niż w czasie przybycia na bal; zdawało się że haniebny pociąg któremu uległ, raczéj mroził niż rozpalał umysł jego.
Zwolna przybliżyłem się do stołu, przy którym siedział oparty na ręku książę, udałem nieco pija-