— A po co się upijamy? mój stary? pewno że nie dla wódki lub wina, które pijąc sam szatan nawet krztusi się.
— Ah! to na cóż upijać się!
— Eh! do milion djabłów! aby zapomniéć, aby zagłuszyć... to co nas gryzie...
— Ah! — z widoczném zajęciem i smutkiem powiedział książę, — ah! ty pijesz abyś się zagłuszył... abyś zapomniał?...
— Bah! cały tydzień włóczę za sobą moję biedę... a kiedy piję jestem sobie pan, jak powiada piosnka, a potém... tobie... stary przyjacielu... to takie rzeczy wyznać można...
— Twój przyjaciel?
— Znajomy... jeżeli wolisz.
— Ah! ty znasz mię?
— Tak, prawie jakbym cię wychował.
Książę wzruszył ramionami i mówił daléj:
— No! obaczmy... co możesz powiedziéć...przyjacielowi... skoro utrzymujesz że jesteś moim przyjacielem!
— Mój stary... mnie serce boli.
Książę wybuchł szyderczym śmiechem i rzekł:
— Serce boli? ciebie? to musi być bardzo ciekawe, opowiedzno mi to.
— Wystaw sobie... mój stary... że mam żonę...
— Tam do djabła!...
— Otóż!... mój kochany... moja żona...
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1648
Ta strona została przepisana.