Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1676

Ta strona została przepisana.

dru i szpady, a wdziewaliśmy barchan ostatniego łotra; na balikach napotykaliśmy świéże, młode kumoszki, któreśmy zdmuchiwali ich miejscowym kawalerom; nieraz nawet przychodziło do bijatyk; hałasowaliśmy, piliśmy, łajdaczyliśmy; byłoto przecudne. Kilko-godzinny Jan, Piotr albo Paweł, zostawał potém księciem lub markizem.” Otóż! — zawołał książę, — czémże miał zostać ośmnastoletni chłopiec, podobnie wychowany, pan wielkiego majątku, sam, bez przewodnika, próżniak, dla którego tak dziwaczne podwójne istnienie, bo raz na najwyższym szczeblu społeczeństwa... drugi raz na najniższym, pomimo całej nikczemności i głupoty, aż nadto miało powabu. Nie dziw, że taki chłopiec puszcza nakoniec wodze swym wyuzdanym namiętnościom. Był to niby pociąg gracza żyjącego w ostatecznościach; wczoraj złoto, dzisiaj nędza... Wychodziłem z kniei cuchnącéj, urwisami, szubrańcami zaludnionéj, i równie jak oni pijany wracałem do domu, do mojego pałacu, gdzie mnie oczekiwali starzy zacni słudzy. W nocy... nieszczęśliwe dziewczęta w łachmanach mówiły mi ty... bo mię lubiły; wieczorem na wielkim świecie, moja narzeczona, szlachetnego rodu, młoda, urocza, klejnotami i kwiatami zdobna, po cichu, w swym bukiecie tuląc usta, także mówiła mi ty. Na cóż panu taić? wśród wspaniałéj uczty, na którą przybyłem w świetnym ekwipażu, wśród balu, na który cisnęła się najzna-