Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1679

Ta strona została przepisana.

ulegałeś odurzającemu szczęściu, jakiemuby uległ niejeden z biesiadujących z panem nędzników, gdyby mógł sobie powiedzieć: „kocham i jestem kochany od najpiękniejszéj, najgodniejszéj w świecie dziewicy.”
— Prawda, nieraz tego doświadczałem, — rzekł coraz bardziéj zdziwiony książę.
— A późniéj, — dodałem, — kiedy ta zacna i czarowna dziewica, ta ubóztwiająca cię kochanka została twą żoną, panie.... potrzeba dziwacznych sprzeczności, tak jeszcze była silna w tobie, że na łono nędzy i wszelkiego rodzaju skażenia niosłeś całe twe ukryte szczęście, jak ów człowiek we wschodniéj bajce, który pod łachmany ukrywał brylant godny najzamożniejszego nawet króla!
— I to także prawda, — zawołał książę z wzrastającém zdziwieniem, ale z widocznie zmniejszającą się drażliwością. — Lecz jakim sposobem pan odgadłeś moje uczucia?... Jeszcze raz pytam, bez groźby a raczej błagając, co za szczególny interes sprowadza pana ku mnie? I nakoniec kto pan jesteś?
— Nazwiska mojego... nie dowiész się pan nigdy.
— Nigdy?
— Mimo wszelkich usiłowań...
— To jeszcze obaczemy, — zawołał książę.
— Obaczysz pan... Co zaś do powodu jaki mię do pana sprowadza, śmiem utrzymywać, że przed chwilą... byłem sędzią...