nudnym, nieszczęśliwym... Sama nawet twoja przeszłość... jakkolwiek poniżająca, może wywrzéć wpływ korzystny...
— Co pan mówisz?
— Posłuchaj pan, pojmuję upodobanie w sprzecznościach, powzięte pod wpływem niebezpiecznych nauk, rozwinięte na łonie bezczynnego życia... Słusznie pan twierdzisz, że namiętność tę przypuszczać należy zarówno jak namiętność gry, lecz téż i ganić ją należy srożéj, aniżeli namiętność gry.
— Srożéj? dlaczego?
— Gracz zdoła być tylko graczem. Czegóż po grze wymagać może? haniebnych wrażeń wygranéj lub przegranéj... nic więcéj; — kiedy tymczasem pańska namiętność sprowadzić mogła... i może sprowadzi najchwalebniejsze, najpożyteczniejsze następstwa...
— Najchwalebniejsze, najpożyteczniejsze? Wytłómacz się pan, przez litość...
— Oto, zamiast zanosić do nikczemnych szynków wspomnienia wielkiego pana, i znowu wspomnienia szynków przenosić do swego pałacu... a to dla niepłodnego zamiłowania w sprzecznościach... dlaczego pan nie uczęszczasz do tych miejsc haniebnych w celu zaszczytnym?
— A w jakimże celu, pytam pana?
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1681
Ta strona została przepisana.