śmiem błagać od ciebie... i żądanie moje uważaj pani w równi z szaloną nadzieją spadającego w przepaść, który w próżnych wysileniach walczy ze śmiercią. Nakoniec... gdybyś pani, tak dobra, tak wspaniałomyślna... raczyła dozwolić na ostatnią próbę...
dla odzyskania utraconéj miłości...
— O! rozumiem pana... rozumiem, — zawołał książę z wyrazem rozczulenia i odzyskanéj nadziei. — Tak jest... znam Reginę, wiem że ją wzruszy ta rezygnacya. — „Abym odzyskał serce twoje Regino, powiem jéj, powiem jéj, — mówił daléj książę niby do żony stosując te słowa, — abym odzyskał serce twoje, nie wiem jeszcze co uczynię?... lecz tak gorąco kocham cię Regino, iż mniemam, że znajdę sposób wyjednania u ciebie wszystkiego o co błagam... to jest wolności kochania cię wiecznie... wolności przekonania cię o nieograniczonéj mojéj miłości. Atoli nie zajmuj się mną bardziéj jak do téj chwili... Żyj jak dotąd żyłaś... O! ja nie będę natrętnym, nie... Tylko przez litość nie opuszczaj mię jeszcze... oznacz mi termin... i pozwól abym próbował... abym miał nadzieję.“
— Dobrze! dobrze! — rzekłem księciu. — Pani de Montbar nie zdoła oprzéć się tym wyrazom najszczytniejszej rezygnacyi.
— „Do niczego się względem mnie nie zobowiązuj Regino, — powiem jéj, ciągnął daléj książę, — ale przemów do mnie jedynie tętni słowy:
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1688
Ta strona została przepisana.