małéj Bruyére, nie ćmiły piękne magiczne formuły; chciał on zapewne wynurzyć się ze swemi żalami téj małéj czarodziejce, ale dwaj inni klienci, starzec i człowiek średniego wieku, z kolei do niéj przystąpili.
Starszy z dwóch nowych klientów małéj Bruyére, zdawał się być wielce stroskany. Syn jego, który z nim przybył, około cztérdziestu lat wieku mający, niemniej był smutny. Biédna kobiéta, zostawiwszy ich obu przy małej Bruyére, odeszła nieco ba stronę, równie jak i Chouart, dzięki dobrym radom młodéj dziewczyny, szczęśliwy dzierżawca i właściciel tak pięknego zbioru.
— Cóż żądacie ode mnie, szanowny ojcze? — uprzejmym i miłym głosem zagadnęła starca nasza doradczyni.
— Mój ty mały aniołku, — zawołał starzec usiłując tém wyrażeniem oddać cały szacunek i zaufanie pokładane w sławie małéj Bruyére, — oto