— Na nieszczęście jestto dla mnie niepodobieństwem, zapewniam pana.
— Ah! — tonem bolesnego wyrzutu zawołał książę, — nic więc pana nie wzruszy!
— Z boleścią serca zmuszony jestem odmówić ci panie... jeżeli zaś pragniesz, jeżeli mniemasz, że w ważnym razie zdania moje mogą ci się na coś przydać, racz do mnie pisać...
— Pisać do pana! — zawołał książę, — a pod jakim adresem?
— Pod adresem pana Piotra przez pocztę miejscową... a sądzę, że będę mógł panu odpowiedziéć.
— Pan więc mieszkasz w Paryżu? — spytał książę de Montbar nieznajomego markiza.
— Gdziekolwiek mieszkam... tak zaadresowane listy pańskie... dojdą mię. Co pięć lub sześć dni posyłać będę na pocztę; więcéj nic panu przyrzec nie mogę.
— Ah! jakżeś pan nielitościwy!... — zawołał książę, a potem dodał: — Przebacz pan, przebacz...