Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1709

Ta strona została przepisana.
6.
Dziennik Marcina.
(Ciąg dalszy).

Powóz był zaprzężony, masztalerze pilnowali koni, gdyż piérwszy stangret nigdy sam nie zaprzęgał, a na kozioł siadał dopiéro w ostatniéj chwili. Wreszcie, pan Johnson, jako prawdziwy angielski stangret, jak to przewidział stary Ludwik, skrupulatnie przestrzegał etykiety; nie potrzebowałem dawać mu żadnych zleceń, skoro bowiem dowiedział się że wsiądę do powozu, natychmiast rozkazał stajennym aby podnieśli żaluzye. Dopełniono tego: jeden masztalerz podał mu bicz, drugi lejce, i znakomity ten władzca stajenny — prawie tak otyły jak pan Dumaulard — którego pąsowa twarz wyglądam z pod ogromnéj białéj peruki, ciężko wsiadł na kozioł, i ruszyliśmy na przedmieście du Roule, do pałacu pana de Noirlieu.
Wreszcie, wierny mojemu obowiązkom, sumiennie usiadłem na przodzie próżnego powozu; mimo roztargnienia nie mogłem wstrzymać się od śmiechu, rozważając wszelkie te formalności dotyczące sługi jadącego w powozie pani, i jako punkt porównania stanął mi na myśli doktor Clément, ten