— Oddycham... — powiedział półgłosem, i twarz jego wypogodziła się.
Biédny Just... pomysłem.
— Chciéjże mnie oznajmić księżnie, — dodał.
— Dobrze, panie Just.
I wprowadziłem go do gabinetu.
Tym razem za wszelką cenę gotów byłem wysłuchać rozmowy Justa z Reginą, nie przez nikczemną ciekawość, lecz że dla własnego ich dobra potrzebowałem wiedzieć ich postanowienia.
Na szczęście miałem zawczasu przygotowany pretekst i uniewinnienie się w przypadku gdyby mię schwytano na podsłuchach: postanowiłem udawać jakbym właśnie wnosił światło do piérwszego salonu.
Skoro zatém Just wszedł, czémprędzéj pobiegłem po lampę którą postawiłem na konsoli tuż przy sobie, gotów w razie potrzeby wziąć ją do ręki, jakby tylko kto przybył. Wreszcie stojąc na środku tego pokoju łatwo wszystko słyszéć mogłem... gdyż firanki we drzwiach zaledwie tamowały głos Justa i Reginy.
Regina przez kilka chwil milczała; gdy wszedłem do piérwszego salonu, usłyszałem jak zakłopotany Just mówił do niéj:
— Regino, co ci jest? dla Boga! Twój bilecik... tak lakoniczny... twoja bladość... milczenie...
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1719
Ta strona została przepisana.