Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1722

Ta strona została przepisana.

głam ukrywać prawdy, a fałszu objawiać nie chciałam... Dlatego téż śmiało wyznałam mężowi, że nasze stosunki w ciągu roku doszły do tego, iż niezbędnie... musimy rozłączyć się bez hałasu, bez zgrozy, jak przystoi ludziom przyzwoitym.
— Wszakże nieraz się nad tém zastanawialiśmy... lecz dlaczegóż mię nie uprzedziłaś?...
— Ah! dla Boga! pocóż miałam cię niepokoić przed czasem? Nie chciałam ci wspominać o niczém, aż będę mogła powiedzieć: już wszystko załatwione... jesteśmy wolni...
— A więc on nie przystaje? — z widoczną trwogą spytał Just, — na to rozłączenie?
— Owszem, okazał się dziwnie wspaniałomyślnym, — smutnie odpowiedziała Regina, — nie żąda on bynajmniéj aby wdzięczność do któréj ma prawo, wpływała na postanowienie moje... Jeżeli trwać będę w zamiarze opuszczeni i go.. i on jutro wyjeżdża do Włoch... i przywraca mi swobodę... co do zachowania, przyzwoitości polegając na mojém i twojém wyrozumieniu...
— Wyznaję... że to szlachetnie i zacnie, — rzekł wzruszony Just, — ale w takim razie.
— W takim razie, — zawołała Regina, — nie pojmujesz dlaczego nie mówię ci: jesteśmy wolni, urzeczywistnijmy zatém to marzenie... tak piękne... tak zaślepiające iż zaledwie na nie spoglądać śmieliśmy? Cóż nas wstrzymuje? mąż mój przywraca