mi swobobę... odzyskałam przywiązanie mojego ojca... pamięć mojéj matki już pomszczona... i nakoniec... jestem twoją... Juście ukochany... twoją na zawsze!!...
— Regino... przerażasz mię, dla Boga!... jesteś w gorączce?...
— Nie, bynajmniéj nie... mąż mój kocha mię... czy rozumiész teraz?
— Kocha! — powtórzył Just jakby nie mógł wierzyć temu co słyszał.
— Tak jest... zawsze kochał mię namiętnie...
— On! — z wyrazem gorzkiego powątpiewania zawołał Just.
— Ah! wszystko w świecie czyniłam aby nie wierzyć temu... — zawołała Regina — lecz czyż mogłam oprzeć się jego łzom, wyznaniom... które go wprawdzie pognębiały... ale zarazem wzruszały mię mocą swojéj szczerości i żalu; czyż mogłam niewierzyć jego znękaniu, jego prawdziwéj rozpaczy... jego rozdzierającéj rezygnacyi?... Ah! ale dla Boga, Juście! pocóż ja ci to wszystko mówię?... Czuję że jego wyznanie było szczére... lękałam się przeświadczenia i oto jestem przeświadczona...
Nastało nowe milczenie...
Just przerwał je piérwszy.
— I czegóż żąda pan de Montbar?
— Nic nic żąda... — nic nie wymaga... ale błaga... Tak jest.. po wyświadczeniu mi tak wielkiéj przy-
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1723
Ta strona została przepisana.