sługi... po przekonaniu mię i udowodnieniu że mię zawsze czule kochał... błaga... Niestety! i na tém to zależy cała jego siła...
— A o cóż błaga? — zmienionym głosem spytał Just.
— Błaga... abym mu pozwoliła kochać się, abym mu pozostawiła nadzieję odzyskania mojéj miłości... „Skoro mi się nie uda ta ostatnia próba — powiedział, — niech się los mój spełni... już więcéj nigdy o mnie nie usłyszysz... i będziesz mogła cieszyć się swobodą, którą ci dzisiaj przywracam; bo, chciéj mię tylko dobrze zrozumiéć, Regino, — dodał, — cokolwiek nastąpi, cokolwiek postanowisz... jesteś wolna... wolna zupełnie... nie żądam od ciebie nic w imieniu praw moich... bom je utracił... Jeżeli zaś, śmiem błagać cię po raz ostatni, czynię to w imieniu naszéj miłości... w imieniu tego co wycierpiałem i co jeszcze cierpię”... — Tak do mnie mówił i wierzę wszystkiemu... co powiedział... Nic mu nie przyrzekłam... lecz poprzysięgłam, że nie zapomnę nigdy obowiązków jakie wdzięczność na mnie wkłada. — A teraz Juście, pytam cię: co czynić? co chcesz obyśmy uczynili?