széj dla ciebie zgryzoty! Ja przecież szczęścia mojego na wiatr nie rzucam!... Miłość jest dla wszystkich! jest własnością każdego!... w miłości uczyniłaś mię dzikim samolubem; a ponieważ mąż twój przywraca ci wolność...
— Ależ właśnie ta jego wspaniałomyślność tak mię dręczy.
— Jego wspaniałomyślność?... ah! jakże ona wielka! Cóżby mógł innego uczynić?... Obaczmy! Nie kochasz go... już w obec tego upadają wszelkie umowy, i tak zwane nierozdzielne węzły. Alboż on w imieniu prawa przyjdzie ci narzucać swą miłość? alboż się bić będzie ze mną?... I owszem!... albo on mię albo ja jego zabiję!
— O! Juście! nie myśl o tém... to okropne!
— Nakoniec, alboż pomyślny lub niepomyślny dla niego pojedynek, zmieni jego położenie? Prosi abyś mu pozwoliła starać się o odzyskanie twojego serca... I z tego względu również mogę cię tylko zapytać: czy kochasz mię?
— Czy cię kocham!...
— A więc... pocóż to usiłowanie?... Alboż on nie wie że się nigdy tak dalece nie poniżysz, abyś mu miała powiedzieć: — Próbuj nakazać mi twą miłość — zbyt pewna z góry że on tego nigdy nie dokaże.
— Ah! mój Boże!... — tonem niewypowiedzianéj rozpaczy zawołała Regina, — czyżbym dozna-
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1729
Ta strona została przepisana.