Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1738

Ta strona została przepisana.

Prawie jednocześnie pan de Noirlieu, mówiąc o kapitanie Clément, rzekł do córki:
— Bardzo miły człowiek.
Just szybko przeszedł koło mnie, zadumany nie postrzegł mię zapewne.
Poszedłem za nimi.
W przedpokoju zatrzymał się i niby kogoś szukał spojrzeniem.
Usłyszawszy łoskot zamykanych przezemnie drzwi, obrócił się i rzekł mi:
— Ah! jesteś Marcinie;.. Szukałem cię.
A po chwilowéj przerwie dodał:
— Słuchajno, czy masz tu na czém pisać? Zapomniałem... zostawić pani de Montbor... adres któdego żądała... a nie chcę wracać, abym jéj nie przeszkodził w rozmowie z panem de Noirlieu;
— Oto jest co pan żądasz, panie Just, — rzekłem.
I pokazałem mu na moim stole papier, kałamarz i pióro przeznaczone dla osób, które przybywając niekiedy do księżny zapisują się w przeznaczoną na ten cel książkę.
Just, niesiadając... na prędce napisał kilka słów...
Dla przyzwoitości cofnąłem się na bok, lecz bacznie nań zważałem i dostrzegłem że łza na papiér spadła.