ta karmicielka musi nakoniec cierpieć, wyczerpuje się, i rodzić przestaje.
Starzec i syn jego spojrzeli po sobie, niepewni, zdziwieni; należeli oni do rzędu rolników ślepo trzymających się przepisów ciemnéj rutyny, rzadko i niewiele użyźniających grunt nawozem, i niemających najmniejszego wyobrażenia o płodozmiennéj uprawie roli, o téj czynności, tak silnie wpływającéj na produkcyą.
— Zamiast wyczerpywać ziemię domaganiem się od niéj ciągle jednakowego płodu, — mówiła znowu Bruyére, — pójdźcie za moją radą, poczciwy ojcze, a wkrótce napełnicie waszę stodołę i wasz worek.
— Niestety! moja mała, uczyń to, ty która tyle możesz!
— Wszak macie czterdzieści morgów ziemi i w tych czterdziestu morgach jest rola dobra, gorsza i zupełnie zła?
— Mam ośm morgów, które choć mało wydaja zawsze jednak, same przez się... wydają tyle co trzydzieści dwa pozostałe, — odpowiedział starzec.
— A więc! gdybyście tym ośmiu morgom — dali całe to, jakkolwiek bądź nędzne pożywienie, które dajecie morgom czterdziestu?
— O! toby były ugnojone... jakby pod jaki ogród.
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/174
Ta strona została przepisana.