Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1742

Ta strona została przepisana.

Biédne drogie istoty, ofiary fatalności, męczennicy swych wzniosłych uczuć!
O! jakiejże potrzebowałem odwagi abym się oparł podwójnéj pokusie: uspokojenia ich skrupułów i zadosyć uczynienia mojéj dumie, nagle się im przedstawiając i mówiąc:
„Wdzięczność jaka przykuwa was oboje do pana de Montbar, jest zbyteczna... bo nie ma on do niéj żadnego prawa... Ja to sam zgromadziłem dowody usprawiedliwiające pamięć pani de Noirlieu.
„Rezygnacya pana de Montbar wzrusza was, żąda on bowiem tylko pozwolenia odzyskania serca żony przez usilne staranie i miłość, a zamyśla oddalić się na zawsze, w razie gdyby usiłowania te nadaremne były.
„Ja to śledząc go po miejscach rozpusty, gdzie nikczemném opilstwem troski swoje zagłuszyć pragnął, wlałem mu w serce te godne i pełne rezygnacyi natchnienia, które, juk oboje twierdzicie, stanowią jego siłę.”
O! mój Boże!... to słysząc jakżeby mię Just i Regina błogosławili! z jakąż przychylnością byliby moję rękę uścisnęli, z jakąż czułością byliby mię może przyjacielem nazwali!... Ich przyjacielem!... ja biédny podrzutek... ja, niecny służalec.....
Tak jest, byłoby to słodkiém dla mojego serca i dla mojéj dumy!... Lecz czyliż dla tego że Just