łatwiejszego, lecz sprawić aby je podzielano!!! jakichże to trzeba zabiegów... jakich usiłowań!
„I tak, przedewszystkiém, pragnąłem zacząć życie równie godne i czynne, jak dotąd było próżniacze i niepożyteczne... Płodną myśl którą mi nastręczyłeś przyjacielu, myśl o użytkowaniu ze sprzeczności zapuszczając się znowu w haniebne miejsca, lecz już teraz niewiedziony uczuciem czczéj i zdrożnéj ciekawości, ale w celu korzystnym — tę myśl, mówię, wprowadziłem w wykonanie. Nie raz opisywałem ci, ile w tym celu skierowane wycieczki miały dla mnie słodkiego zajęcia.
„Nie zapomnę nigdy współczucia i rozrzewnienia pani de Montbar, kiedym jéj opowiadał moję piérwszą i szczęśliwą tego rodzaju wyprawę. Z jaką serdecznością mówiła mi:
— „To pięknie... to dobrze, otóż teraz godnym jesteś twojego nazwiska, twojego znaczenia.”
„Oczy Reginy jaśniały; jej twarz już od miesiąca blada, lekko się zarumieniła; jéj wzrok spoczywając na mnie tracił nieco na swéj obojętności.
„Wtedy rzekłem prawie bojażliwym głosem:
— „Czyś zadowolona Regino?
— „O! tak jest... zadowolona i bardzo szczęśliwa... z ciebie.
— „Kiedy tak. — dodałem wahając się, z obawy abym zbyt szybko nie postępował, — proszę o twą rękę.
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1750
Ta strona została przepisana.