kraczałem granic przyjacielskiéj przychylności, nie nastręczyłem jéj też sposobności przekonania mię o takowéj zmianie uczuć. Podobne więc wyznanie w obecnych okolicznościach, a mianowicie dla Reginy, zawsze nadzwyczaj musiało być trudne.
„Skoro raz w ten sposób wytłómaczyłem sobie postępowanie pani de Montbar, zbyt liczne dowody potwierdziły mię w tém przekonaniu. Sara nieraz pisałeś mi przyjacielu: — „złe i fałsz, równie jak dobre i prawda, mają swą nieprzepartą, nieszczęsną loikę.”
„A tak, przychylne, lecz zawsze ostrożne postępowanie Reginy, roztropność, wyrozumiałość jakich dowodziła nawet w doborze wyrażeń, ilekroć mówiła mi o swym szacunku, o swéj przyjaźni i wdzięczności; wszystko to, mojém zdaniem, z jéj strony było tylko przymusem, pozorem, a przy pierwszéj sposobności miałem poznać rzeczywistość.
„Po długiem wahaniu się... zapewne instynktowném, postanowiłem poznać mój los... jakibykolwiek był, bo — przyznam ci się do téj nikczemności — zbrakło mi już sił do znoszenia dłużéj tak niepewnego i dotkliwego położenia.