Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1761

Ta strona została przepisana.

„Teraz, wiész wszystko... Dla mnie już jedna tylko pozostaje droga... i jestem pewny że mi ją doradzisz: to jest, powinienem wyjechać jutro... i przywrócić swobodę pani de Montbar...
„Nieszczęśliwa kobiéta umiera... i ja to zabijam ją mojém zaślepieniem, moją podłością.
„Jutro więc oddalę się.
„W obecnym stanie pani de Montbar, wiadomość o nagłym wyjeździe moim, już dla samego zbytku szczęścia jakiego dozna, zadałaby jéj cios straszliwy... napiszę jéj zatém że przedsiębiorę jedynie kilko-dniową podróż, potém dopiéro z oddalenia, powoli i ostrożnie... doniosę jéj tak pomyślną wiadomość.
„Tak jest, Regina szczęśliwa będzie... Mimo niepokonanych moich uprzedzeń przeciw... temu człowiekowi, ufam rzadkim przymiotom jego serca... nie wątpię... i nie mam prawa wątpić iż będzie dla niéj takim jakim być powinien.
„Żegnam cię więc po raz ostatni... i dziękuję ci przyjacielu... O! tak jest, dziękuje, bo twoje mądre i życzliwe nauki zaszczepiły się w mojéj duszy, a jeżeli życie bolesne, które odtąd będzie moim udziałem, nastręczy mi jeszcze jaką pociechę... winien ją będę przyuczaniu się dobrego, zasmakowaniu w wspaniałomyślnych, wzniosłych i pożytecznych myślach, co miały mi odzyskać serce mę-