bo nieszczęśliwa wdzięcznością dla męża związana, nieśmiała ani upomniéć się o przyrzeczoną sobie swobodę w razie gdyby nie zdołał obudzić w niéj dawnéj miłości... ani powiedzieć mu że zawsze kocha Justa, że kocha go nawet bardziéj jak kiedyś.
Przez te cztéry miesiące jak zwykle pełniłem służbę przy mojéj pani, a wprawa w dostrzeganiu i domyślność wypływająca z miłości mojéj, wtajemniczyły mię prawie we wszystkie cierpienia tego tak okrutnie doświadczanego serca...
Dla tego téż postanowiłem był, gdyby takie położenie rzeczy daléj się przedłużając miało usprawiedliwić mą obawę o życie Reginy, napisać do księcia pod nazwiskiem pana Piotra, oświadczając że ta nadaremna próba trwała już dosyć długo; gdyby zaś pan de Montbar nie usłuchał rad moich, chciałem nawet usunąć skrupuły Reginy uwalniając ją od mniemanéj wdzięczności dla męża.
Bogu chwała! nie potrzebowałem uciekać się do téj przykréj ostateczności. Regina, Just, pan de Montbar okazali się godnemi siebie nawzajem.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Dzisiaj rano odebrałem od księcia następny list, jako odpowiedź na moje wczorajsze pismo, w którém zachęcałem go aby trwał w swojém postanowieniu:
„Przyjacielu, czekałem tylko na twoje przyzwolenie, i już wyjeżdżam; jednak, bez twojej porady