Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1766

Ta strona została przepisana.
3 lipca 18...

Wszystko się spełniło.
Pan de Montbar wyjechał na początku zeszłego tygodnia.
Dzisiaj Just i Regina znowu się po raz piérwszy widzieli.
Pani moja była jeszcze bardzo blada, bardzo wychudła... lecz, o Boże! jakże była piękna, jak była piękna szczęściem i miłością!!.....
Zadanie moje już skończone... i z dumą rzec mogę, skończone prawo, mężnie.
Cóż mi teraz czynić pozostaje?
Odtąd na cóż się przydam księżnie?
Lecz... zdołamże wyrzec się przyzwyczajenia do domowéj zażyłości... tak miłéj, tak drogiéj sercu mojemu, mimo przeplatających ją niekiedy udręczeń?... będęż mógł żyć zdała od Reginy?... nie widywać jéj prawie co chwila?... będęż mógł oddalić się... mianowicie teraz kiedy ona tak szczęśliwa?...
Będęż miał tyle odwagi? i czy zdołam wyrzec się bolesnego zadowolenia patrząc na szczęście Reginy i Justa i mówiąc sobie:
„Szczęście ich, to moje dzieło... ja to przygotowałem owe próby bolesne wprawdzie, lecz konieczne do uświęcenia ich miłości, bo miłość ta powinna była być wolną od wszelkich wyrzutów.”