Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1784

Ta strona została przepisana.

ci darował życie które ci wydrzeć miałem prawo. Żałuj... pokutuj... bo inaczéj, jeszcze raz powtarzam, widzę już dłoń Pana gotową cię skruszyć!!
— I ty myślisz stary łotrze!... że mię twoja szarlatanerya przekona, zastraszy... — zawołał hrabia z tém większą wściekłością, że groźna przepowiednia Klaudyusza na chwilę w istocie przeraziła go, zwłaszcza gdy pomyślił o Baskinie i o jéj wpływie na Scypiona, który to wpływ po przeczytaniu Pamiętników Marcina wydał mu się jeszcze bardziéj przerażającym i straszliwym — i z całą pogardą nieposkromionej dumy dodał:
— Ah! sądzisz widzę, że masz sprawę z człowiekiem nikczemnym i łatwowiernym?... mówisz mi o zmarłéj kobiécie, o podrzutku... o sprawiedliwości nieba? Do licha! niezły koncept!... A ja, oświadczam ci, mój ty proroku, że niebo jest za mną, bo umarła już w trumnie, a bękart w więzieniu.
Na te wyuzdane słowa Klaudyusz Gérard podniósł się zwolna, milczący, rzucił na hrabiego pełne trwogi spojrzenia, i zabierał się do wyjścia.
— Stój! — zawołał pan Duriveau rzucając się na wykradacza, — jeżeli wraz z twym spólnikiem potrafiłeś ujść żandarmom, to mnie nie ujdziesz... a bękarta znowu schwytają... choćby mię jego ujęcie tysiąc luidorów kosztować miało!
Klaudyusz Gérard tak silnie odtrącił pana Duriveuu, iż ten stracił równowagę i padł na fotel,