Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1800

Ta strona została przepisana.

mojéj pani, kopił, Bóg wié za jaką cenę, dom przyległy temu, i chciał natychmiast do niego się wprowadzić.
— A to dlaczego?
Aby mógł być ciągle... tuż przy mójéj pani.
— I nic pomiędzy niémi nie zachodziło?
— Nic.
— Ależ on chyba waryat!
— Bah!! Otóż widzisz mój drogi Leporello, jak to pani ich traktuje. Zanotuj sobie także, iż markiz był to człowiek modny, podobnie jak twój dawny pan, równie jak on młody, przystojny, dzielny, miły... ale miłość jego dla mojéj pani rozum mu odejmowała. „Słowem, moja Astarté, — mówił mi ten biédny markiz, bo byłam jego powiernicą, — czyniłem dla twojéj pani więcéj niż ktokolwiekby uczynił dla najprzywiązańszéj kochanki; porzuciłem żonę, poróżniłem się z mojém i jéj pokrewieństwem, byleby przekonać Baskinę, że mimo jéj obojętności zerwałem z całym światem aby żyć dla niéj jedynie. A to ją wcale nie wzrusza. Gdyby kogokolwiek kochała, wyrzekłbym się wszelkiéj nadziei, ale pewny jestem, że ona nie kocha nikogo. Zmarnotrawiłem nie mało pieniędzy aby ją śledzić i szpiegować, na operze, tutaj, słowem wszędzie gdziekolwiek ona bywa... ale nie dostrzeżono nic... ani nawet cienia intrygi...” — Wszakżem to zawsze powtarzała panu markizowi, — rze-