Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/181

Ta strona została przepisana.

Nie był to téż żaden z tych wypadków nadzwyczajnych, rzadkich i zasmucających, o jakich nauka czasami wspomina. Któż nie spotykał, zbyt nawet często, na wsiach, obojga płci starców, wlokących się przy pomocy kija, literalnie zgiętych we dwoje, tak, że grzbiet pochylony na przód tworzy prawie kąt prosty z niższemi częściami ciała, i zdaje się być lutowany w tej pozycyi? Takiemu skrzywieniu często ulegają ludzie oddani pracy nieustannéj, ich siły przechodzącéj... Ciało ich, i tak już nadwerężone z powodu niedostatecznego pokarmu, słabnąc coraz bardziéj, traci całą sprężystość, i powoli zachowuje zgięcie, do którego przywykło. Nieustannie ku ziemi pochyleni, niby rdzą przejmują swe stawy; wątłe, na zimno i wilgoć wystawione ich członki tracą władzę, a skoro tych ludzi wiek zaskoczy, nieszczęśliwi, pomnażają liczbę męczenników pracy.
Nie jedna zaiste legenda opiéwa, że Bóg mściciel, chcąc ukarać mordercę, dotknął go bezwładnością, wówczas gdy pochylony ku swój ofierze, wzniesionym sztyletem przebić ją zamyślał...i że ten Bóg dla dania ludziom strasznego przykładu, rzekł owemu zbójcy:
— Żyj,... ale niech twe przeklęte ciało zachowa odtąd postawę, jaką przybrało w chwili, gdyś zamierzył uderzyć twą ofiarę...