Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1813

Ta strona została przepisana.

— Ah! teraz rozumiem... biedak... polityczny przestępca... to mi przypomina pana Lebouffi... owego pompatycznego deputowanego z opozycyi, z którego nieraz tyle się wyśmiewaliśmy... tego co to sobie tłukł czaszkę pięściami, gdy miał występować na mównicę...
— Ten jegomość, — zaczęła znowu Astarté, — widać musiał sobie sprzykrzyć więzienie!... dlatego téż pani zaleca nam jak największą tajemnicę... My tylko oboje, w całym domu, będziemy wiedzieli że więzień tu się ukrywa... Będzie sypiał w pokoiku po tamtéj stronie pralni, którego okna wychodzą na ogród — ja mam klucz od tego pokoiku; co do pożywienia... sprzątając ze stołu, odłożysz mu ile będzie potrzeba, wprzód nim odniesiesz półmiski do kredensu.
— Bardzo dobrze. Ale odźwierny widział jak ten pan wchodził?
— Już pani i temu zaradziła. Powiész odźwiernemu, aby ten list odniósł natychmiast do vice-hrabi Scypiona... Podczas gdy pan Durand zajęty będzie tém zleceniem, ty pozostaniesz w jego budce, a skoro wróci, powiesz mu naumyślnie że otwierałeś człowiekowi z czarną opaską i że ztąd wyszedł.
— Rozumiem... To więc vicehrabia Scypio wrócił do Paryża?
— Zapewne musiał wrócić, bo poznałam jego pismo pomiędzy listami które rano pani przynio-