bym zasypiać przy tak ładnym chłopcu... jak przy porcelanowéj fajce.
— Będziesz ty milczał niecnoto! Daléj, żywo... ruszaj do odźwiernego, a ja biegnę zająć się kryjówką człowieka o czarnéj opasce.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Około godziny trzeciéj Leporello wprowadził vice-hrabiego Scypiona Duriveau do salonu Baskiny.
— Jeżeli pan vice-hrabia raczy chwilkę zatrzymać się, — rzekł mu Leporello, — pani zaraz nadejdzie.
Scypio skinął głową, Leporello wyszedł.
Podczas gdy vice-hrabia czekał na Baskinę, ta przy pomocy Astarté kończyła ubierać się. Kilka kolorowych sukien, tu i owdzie porozrzucanych na krzesłach, świadczyły że Baskina długo wybierała nim skłoniła się na ubiór, który miał być bez wątpienia niepokonany. Zdawało się że uczyniła doskonały wybór.
Wtedy Baskina w całym blasku swej zaślepiającéj piękności, kazała się uczesać à la Sevigne: tysiące pukli jéj ciemno błąd włosów piętrzyły się jedwabiste, delikatne, lekkie, wkoło pięknego jéj czoła, i pieściły jéj blade lica; lecz mimo téj bladości cera Baskiny była zarazem tak gładka, tak przezrocza i czysta, że brak rumieńca tém więcéj miał wdzięku, tém był szczególniejszy, iż stanowił sprzeczność z purpurą jéj ust i ogniem wiel-