Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1818

Ta strona została przepisana.

po kilkochwilowém dumaniu, zadrżała i rzekła ao Astarty:
— Nie zapominaj, proszę cię, o mojém zleceniu względem osoby którą ukrywać tu będziemy... przez dni kilka... wywdzięczę ci się za twą gorliwość i wyrozumiałość.
— Pani może być pewna że dochowam... i bardzo dobrze dochowam tajemnicy.
— Liczę na ciebie Astarte! Pamiętaj że najmniejsza nieroztropność zrządzić może wielkie nieszczęścia...
— Niech się pani nie obawia, ręczę za Leporella jak sama za siebie.
— Wierzę ci... uprzedź go także, że zupełnie nikogo nie przyjmuję.
To mówiąc Baskina, przeszła pokój przyległy swojéj sypialni i wkrótce ujrzała przed sobą vicehrabiego.
Na widok Scypiona, przebiegł po całém jéj ciele dreszcz niedostrzegalny. Złowroga radość zaświeciła w jéj oczach... Mniemała że dotyka... i rzeczywiście dotykała od tak dawna upragnionej... i zamierzonéj zemsty... A zemsta takowa mogła być straszliwa...
Wyraz złowrogi tak szybko przesunął się po twarzy Baskiny, że Scypio nic nie postrzegł... Owszem lubo przyzwyczajony do blasku piękności Baskiny, piękność ta nigdy może nie wydawała